Rekolekcje kapłańskie - 33 dni - Dzień 29

Dzień 29. rekolekcji kapłańskich Oddanie33:

Chcę, żebyś Mnie uobecniał.

  • Z Ewangelii wg św. Jana:

„Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich” (J 17,25-26).

  • Z kazania Josepha Ratzingera, wygłoszonego z okazji święceń kapłańskich: Wejść w tajemnicę pszenicznego ziarna, Rzym, Bazylika św. Pawła za Murami 1993:

„Kapłan zostaje przyodziany w szaty, jest to strona bierna – nie mogę ich sam sobie wziąć, jak słyszeliśmy w drugim czytaniu: nikt sobie kapłaństwa nie wybiera sam. Byłby to tylko czyn własny i na końcu pozostałby tylko on, to co ma do ofiarowania w swoim ubogim «ja». Muszę zostać przyodziany. Muszę zostać przez Niego wzięty, aby On był obecny przeze mnie.

W ten sposób owo zostanie przyodzianym oznacza właśnie zanurzenie się mojego «ja» w Nim. «Odbierz mnie mnie samemu i weź jako swoją własność» – daję się Tobie, abyś Ty przez mnie działał i był wśród ludzi. Owo danie siebie, pozwolenie na zanurzenie i zniknięcie własnego «ja» w Nim, a przez to również owo złożenie własnej woli w Jego woli, przeczy jednak bardzo głęboko naszemu poczuciu istnienia – i myślę, że poczuciu istnienia we wszystkich czasach.

Chcemy bowiem właśnie to «ja» zachować, chcemy je urzeczywistniać, przynosić nas samych, i mieć prawo do własności naszego życia i w nim przyciągać świat do siebie, korzystać z niego i w ten sposób zostawić ślad nas samych, aby to «ja» zostało i zachowało swoje znaczenie w świecie.

(…)

Ale jak mówi nam Pan w Ewangelii: właśnie ta rozpaczliwa próba posiadania «ja» w całości – przynajmniej tego – i tyle ze świata, i ile tylko w to «ja» wejdzie, prowadzi do tego, że staje się ono wyschnięte i puste. Człowiek bowiem, który został stworzony na obraz trójjedynego Boga, nie może znaleźć siebie, zamykając się w sobie. Może odnajdować siebie stale na nowo w relacji, w wyjściu, w dawaniu siebie, w geście obumierającego ziarna pszenicy.

Zostać kapłanem oznacza, że w pewien bardzo specyficzny sposób przyjmujemy to wołanie Pana z dzisiejszej Ewangelii, że mówimy «Tak»: Panie, weź mnie takim, jakim jestem, uczyń mnie takim, jakim mnie pragniesz, w Twoje ręce składam siebie, daję Tobie siebie na własność”.

  • Z dziennika duchowego mnicha benedyktyńskiego: In Sinu Iesu. Kiedy Serce mówi do serca:

Czwartek, 25 lutego 2016 r.

Jezus do kapłana:

Modlitwa adoracji jest rzeczywiście traceniem czyjegoś życia. Jest sposobem wpadania w ziemię, aby obumrzeć. Pamiętaj o tym, kiedy przychodzisz, aby Mnie adorować. Patrz na Najświętszą Hostię i dostrzegaj Mnie, który jestem ziarnem pszenicy, które wpadło w ziemię i powstaje do życia, stając się pożywieniem rzeszy dusz, i to aż do końca czasów. Ziarno pszenicy, którym byłem, stało się Hostią, którą jestem.

Kiedy Mnie adorujesz, zapominając o sobie i zostawiając dla Mnie wszystko, naśladujesz Mnie, bo adoracja jest swego rodzaju śmiercią. Jest obumarciem wobec wszystkiego, co przyciąga zmysły i przylgnięciem wyłącznie do Mnie w ciemności wiary. Tak będzie w godzinie twojej śmierci.

Im głębiej zanurzasz się w adorację, tym głębiej zasiany jesteś w ziemi, aby obumrzeć i wykiełkować, a w końcu przynieść wiele owoców.

Zanurz się w ziemi adoracji. Zgódź się na zniknięcie, na porzucenie pozorów i na obumarcie. Wejdź w ciszę Hostii. Stań się dzięki łasce tym, co kontemplujesz poprzez wiarę. Jestem ukryty, cichy i opuszczony przez wszystkich z wyjątkiem niewielu, których wybrałem po to, by weszli w Moje ukrycie, w Moją ciszę i w Moją samotność. Jeżeli chcesz Mi służyć, wejdź w Mój eucharystyczny stan. Pozostaw wszystko, co jest ważne dla świata i stań się wraz ze Mną czymś, co świat uważa za nic.

„Gdzie Ja jestem, tam też będzie Mój sługa”. Jesteś tutaj, bo Ja tu jestem i byłem tu przed tobą. Adoracja jest najpokorniejszym i jednocześnie najowocniejszym wyrazem służby. Adorować Mnie znaczy służyć Mi, a jeśli ktoś Mi służy, uczci go Mój Ojciec6. Kiedy Mnie adorujesz, służysz Mi, a służąc Mi, jednoczysz się ze Mną, który się ukrywam i się wydaję, i ujawniam w tym sakramencie. To jest życie adoracją: jest przeżywaniem tajemnicy ziarna pszenicy zakopanego i ukrytego w ciemnościach ziemi. Jest obietnicą życia w obfitości i przedsmakiem oglądania twarzą w twarz, którego doświadczycie w chwale” (s. 372-373).

 

Sobota, 19 listopada 2011 r.

Jezus do kapłana:

Kiedy przychodzisz do Mnie, pozwalasz Mi działać w twojej duszy. Moje pragnienia wobec ciebie wypełniają się na miarę twojego oddawania się Mojej miłości w sakramencie Mojej Boskiej przyjaźni, w tajemnicy Mojej rzeczywistej obecności. Kiedy Mnie adorujesz, poddajesz się temu wszystkiemu, czego pragnę, i pozwalasz Mi dokonywać w tobie cudów Mojej uzdrawiającej łaski. Wiedz, że kiedy Mnie adorujesz, działam w tobie – cicho, lecz skutecznie, jednocząc cię ze Mną, oczyszczając twoje grzeszne serce i oświecając twoją duszę blaskiem Mojej Boskości.

Czyniłbym to samo dla wszystkich kapłanów, ale tak niewielu z nich przychodzi, by szukać Mojego Oblicza w Sakramencie Mojej Miłości i odpoczywać blisko Mojego najbardziej kochającego Serca. Dlaczego trzymają się z dala ode Mnie, choć dokonałem tego cudu miłości, którym jest Moja rzeczywista obecność w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, właśnie po to, aby być bliżej nich? Dlaczego pozostają daleko, raniąc Moje Serce swoim zimnem, swoją obojętnością i niewdzięcznością, choć jestem gotowy przyjąć ich o każdej porze dnia i nocy w tym samym tabernakulum, w którym umieściły Mnie ich własne ręce?

Dlaczego są uparci i zatwardziali w pławieniu się w światowych przyjemnościach i w okropnej nudzie właściwej tym, którzy szukają w tym świecie i w jego złudzeniach radości, którą tylko Ja mogę dać? Dlaczego tak niewielu spośród Moich ukochanych kapłanów zwraca się do Mnie w ciemnościach i w tym kryzysie, który niemalże wszędzie dotyka Mój Kościół? Przypominają chorego, który odrzuca pomoc lekarza, lub samotną osobę, która nie chce otworzyć drzwi przyjacielowi pragnącemu ją odwiedzić i pocieszyć. Przypominają głodnego, który odwraca się od postawionego przed nim jedzenia; spragnionego, który nie pije ze świeżego i czystego źródła, które wypływa pod jego stopami.

Ci Moi kapłani ranią Moje Serce, ale będę ich ścigał Moją miłosierną miłością, aż ulegną Mojemu Sercu i pozwolą Mi zostać ich przyjacielem, radością ich serc, światłem dla oczu, lekarzem w chorobie, ich pożywieniem i napojem, schronieniem; krótko mówiąc – ich wszystkim.

Chcę dać Moim kapłanom tylko dary i łaski, ale oni odwracają się ode Mnie z zaciśniętymi pięściami, niczym małe dzieci, niechętni, by otrzymać prezenty, którymi chcę ich obsypać. Gdzie nauczyli się Mnie tak traktować? Dlaczego stawiają opór wszystkim Moim wysiłkom, by rozpalić ich serca, oświecić umysły i wypełnić ich puste życie Moją obecnością? Czekam na to, by Moi kapłani zwrócili się ku Mnie i by powrócili do Mnie obecnego w Sakramencie Mojej Miłości. Czekam na to, by pożądali tylko Mnie samego – ich jedynego i najlepszego przyjaciela. Czekam na to, by otworzyli przede Mną ich serca, by zawierzyli Mi ich cierpienia, porażki, radości i ich grzechy. Nie odrzucę żadnego z nich, który zbliży się do Mojego Eucharystycznego Serca, szukając łaski w godzinie potrzeby, światła w ciemności czy bliskiego towarzysza w osamotnieniu.

Niech powrócą do Moich tabernakulów, gdzie na nich czekam, i niech otworzą Moje kościoły, aby powierzone im dusze mogły Mnie również odnaleźć w Sakramencie Mojej Miłości i abym mógł napełnić je błogosławieństwami w ich potrzebach. Nie odmówię żadnej łaski kapłanowi, który szuka Mojego Oblicza w Sakramencie Mojej Miłości. Nikogo nie odeślę zawiedzionego i z pustymi rękoma, bo jestem Panem nieba i ziemi, który czeka na nich w tych tabernakulach, w których oni sami Mnie umieścili. W jakże wielu z nich jestem Boskim samotnikiem, podczas gdy dla każdego z Moich kapłanów i dla wszystkich Moich wiernych mógłbym być Boskim przyjacielem, zawsze gotowym przyjąć tego, kto szuka Mojego Oblicza” (s. 290-292).